Deszcz w snach
Deszcz, który pojawia się w snach, może nawiązywać zarówno do zmian zachodzących w naszych wnętrzach, jak i do ważnych wydarzeń mających miejsce w otoczeniu, w którym funkcjonujemy. Jest symbolem bolesnych prawd i oczyszczenia, bywa jednak kojarzony również z płodnością.
Sen o deszczu za oknem
We śnie często stoimy w pomieszczeniu wpatrzeni w okno i obserwujemy krople deszczu spływające po szybie. Deszcz za oknem może być głównym motywem takiego snu, może być jednak wyłącznie scenerią dla rozgrywających się wydarzeń. W obu przypadkach oznacza jednak tęsknotę za tym, co było. Sen o deszczu za oknem zwraca nam uwagę na to, że żyjemy przeszłością. Wspominamy czasy, w których byliśmy szczęśliwi, gdy zaś koncentrujemy się na teraźniejszości, towarzyszy nam przygnębienie wywołane świadomością, że czasy te już nie powrócą. Tęsknota za tym, co za nami, nie jest niczym złym. Sen zmusza nas jednak do postawienia sobie pytania o to, czy nie zaczyna ona nad nami dominować. Być może rozpaczając nad minionymi latami nie zauważamy szans, jakie otwierają się przed nami obecnie? Jeśli tak się dzieje, a my niepotrzebnie się ograniczamy, z pewnością nie jest to powód do zadowolenia.
Zmoczeni przez deszcz – znaczenie snu
W realnym świecie zmoczenie przez deszcz wróży nam, w najgorszym przypadku, katar lub przeziębienie. Jeśli jednak śni się nam, że nie udało się schronić przed opadami, może to oznaczać znacznie bardziej doniosłe konsekwencje. Podstawowa interpretacja snu, w którym moczy nas deszcz, mówi o typowym dla ludzi poszukiwaniu szczęścia. Jest też przestrogą. Sen nie kwestionuje poszukiwań, stara się jednak zwrócić naszą uwagę na to, że szczęście nie znajduje się wcale tam, gdzie spodziewamy się je zastać. Także sny, w których marzniemy smagani deszczem, nie mają optymistycznego przesłania. Zwykle ostrzegają przed nieprzyjemnymi zdarzeniami, do których może dojść w przyszłości. Dają przy tym do zrozumienia, że nie będziemy wyłącznie ich obserwatorami, ale i uczestnikami, co może wpłynąć na życie, jakie wiedziemy.
Ostatnie komentarze